Tadeusz Kijonka z żoną (siedzi obok) w towarzystwie nauczycieli / Dominik Gajda
Tadeusz Kijonka z żoną (siedzi obok) w towarzystwie nauczycieli / Dominik Gajda

 

Wybitny dziennikarz i poeta przyjechał do Rybnika z żoną Zofią. Oboje chętnie wracają do miasta swojej młodości.


Tadeusz Kijonka gościł w poniedziałek w Rybniku. Przyjechał z żoną Zofią (też rybniczanką) na zaproszenie emerytowanych nauczycieli. Spotkanie było kameralne, a odbyło się w budynku ZNP przy ulicy Orzeszkowej. Była to jedna z niewielu oficjalnych wizyt wybitnego dziennikarza i poety w mieście młodości od 1999 roku (wtedy odebrał Złotą Lampkę Górniczą, nagrodę honorową Rybnickich Dni Literatury), a miała związek z ostatnim tomem wierszy, pt. "Czas, miejsca i słowa". Książka, przypomnijmy, ukazała się w zeszłym roku. Jej wydanie zbiegło się w czasie z 77. urodzinami autora, a dwie kosy to wiek szczególny, zwłaszcza na Śląsku.
– Mąż bardzo ucieszył się z tego zaproszenia – mówiła nam Zofia Kijonka. Na początku dr Edyta Korepta, była dyrektorka I LO, miała wykład na temat życia i twórczości poety, ten sam, z którym w marcu gościła w klubie Uniwersytetu Trzeciego Wieku. – Dziś jednak będzie mi trudniej z uwagi na obecność autora – zastrzegła na początku. Po wykładzie wywiązała się dyskusja na temat przyszłości miesięcznika społeczno-kulturalnego "Śląsk" (Tadeusz Kijonka jest jego ojcem, do niedawna był redaktorem naczelnym), potem gość czytał wybrane wiersze. W końcu zapowiedział kolejne wydanie swoich "Sonetów Brynowskich" z ilustracjami Jerzego Dudy-Gracza.
– Atmosfera była wspaniała, rodzinna – mówiła nam Krystyna Dziuba, która wyszła z inicjatywą  spotkania i pomogła w organizacji m.in. dzięki temu, że w liceum chodziła do jednej klasy z Zofią Kijonką i ma z nią kontakt. Tadeusz Kijonka był bardzo wzruszony. Podczas spotkania odżyły przecież wydarzenia z lat jego młodości: trudne czasy wojny, trauma związana z aresztowaniem rodziców przez gestapo (to jeszcze w Radlinie), lekcje fortepianu w rybnickiej szkole muzycznej, nauka w technikum budowy maszyn górniczych, dokąd posłali go rodzice, żeby szybko zdobył zawód, a gdzie były przedmioty wciąż budzące jego grozę, przedwczesna śmierć brata Edwarda, który zapadł na ciężką chorobę i zmarł w wieku 18 lat, tuż po zdaniu egzaminu do łódzkiej szkoły teatralnej.
– Rybnik to miasto mojej młodości, wracam tu nie tylko na groby bliskich, ale także na spotkania z kolegami z technikum. W tym roku będziemy obchodzili 60-lecie matury – zdradził nam Tadeusz Kijonka. Wspomniał sędziwą Helenę Sierny, swoją wychowawczynię w podstawówce i nauczycielkę w szkole średniej, która nie mogła być na spotkaniu z powodu jakiegoś urazu. Poeta przekazał jej swoją ostatnią książkę z dedykacją. Dodajmy, że zawartość koperty, którą otrzymał wraz ze Złotą Lampką Górniczą, przeznaczył na reaktywację rybnickiej filharmonii. I, jak stwierdził po latach, to był ten ogień, od którego zajął się lont, bo orkiestra znowu gra, dając ludziom radość.

Komentarze

Dodaj komentarz