K. dr Henryk Olszar / Daniel Jakubczyk
K. dr Henryk Olszar / Daniel Jakubczyk

 

W Zabełkowie odbyło się kolejne spotkanie z cyklu Akademia Morawskich Wrót. Tm razem poświęcono je emigracji zarobkowej na przełomie XIX i XX wieku.


W Zabełkowie na przełomie XIX i XX wieku trudno było wybudować dom i utrzymać rodzinę z pracy na roli. Dlatego Ludwik Hurski pojechał do kopalń w głąb Niemiec. Był jednym z wielu emigrantów. Stąd w tytule spotkania wziął się pamiętnik Westfaloka, bo było ono poświęcone emigracji zarobkowej na przełomie XIX i XX wieku. Nie przez przypadek odbyło się ono w Zabełkowie, bo właśnie tu 8 sierpnia 1875 roku urodził się Ludwik Hurski, autor pamiętnika, który do druku przygotował pochodzący z Gorzyc ks. dr Henryk Olszar.

 

Wspomnienia z emigracji 

W książce odnajdujemy odczucia  z emigracji nie tylko samego Ludwika Hurskiego, ale chyba każdego, kto w tamtych czasach wędrował za lepszą pracą z Górnego Śląska w głąb Niemiec, do Nadrenii Północnej Westfalii. – On też zapragnął "szukać chleba pomiędzy obcem" i wieku 16 lat wyjechał za braćmi do tej krainy nieznanej. Spodziewał się, że proboszcz zabełkowski, ks. Karol Porschke, nie poprze jego emigracji na Zachód, widząc w tym lekkomyślność oraz zagrożenie dla moralności i obyczajów, w tym religijności – mówił podczas spotkania ks. dr Olszar. 
 Po ukończeniu szkoły podstawowej i śmierci matki Ludwik Hurski pracował dorywczo w polu "na pańskim", sadził drzewka przy zamku w Chałupkach, wypalał cegłę w cegielni. Nie starczało na życie, a jego bracia Alojzy i Karol wyjechali już do Westfalii.  W czasach, kiedy w Zabełkowie trudno było utrzymać rodzinę z samej z pracy na roli, Bottrop przeżywało prawdziwy boom przemysłowy. Otwarto tutaj kolejno aż siedem kopalń: Prosper I, Prosper II, Rheibaben, Prosper III, Arenberg - Fortsetzung, Vereinigte Welheim oraz Franz Haniel.

 

Kopalnie i osiedla

Wokół powstało wiele osiedli patronackich z działkami ogrodniczymi. Działały tu przedszkola, łaźnie publiczne, gospody, piekarnie parowe i sklepy zakładowe. Po lepszy zarobek przybywali emigranci z różnych stron: z Münster, Dolnego Renu, Hesji, Turyngii, Saksonii, Górnego Śląska, Wschodnich i Zachodnich Prus oraz Królestwa Polskiego. To wszystko obserwował i zapisał młody Ludwik Hurski, którego uwadze nie umknęła też inna ciekawostka.

Napisał o niej tak: "W Bottropie już było sporo sklepów, byli już tam Żydzi z Polski ze ubraniami, obuwiem, kapeluszami, a przede wszystkim z kobiecymi ubraniami. Górnoślązaczki się nie przystrajały do kostiumów, tylko chodziły jak na Górnym Śląsku, w chustkach i szaltuchach. Niemcy się dziwili nad tym strojem kolorowym, lecz mało która się przestrojła" – czytamy w pamiętniku. Ludwik Hurski początkowo nie rozumiał języka Westfalczyków, ponieważ mówili oni między sobą językiem dolnoniemieckim (plattdeutsch).
 
Ocalić od zapomnienia
 
Ludwik Hurski wspomina, że górnicy westfalskich kopalń korzystali także z pomocy medycznej. On sam w 1897 roku wyjechał, w ramach urlopu zdrowotnego, do Bad Wörishofen, Tutaj poznał ks. Sebastiana Kneippa, miejscowego proboszcza, jednego z najbardziej znanych na świecie zwolenników hydroterapii, ziołolecznictwa oraz racjonalnego sposobu odżywiania się z uwzględnieniem osobowości człowieka. Przez osiemnaście dni uczył się poznawać zioła.
Warto wspomnieć, że Ludwik Hurski był synem Józefa Hurskiego z Bełsznicy i Joanny Cichy z Olzy. Ożenił się z Wiktorią Hoszek z Zabełkowa. Mieli siedmioro dzieci. Dziadek Hurskiego prawdopodobnie pochodził z Radomia, był żołnierzem armii carskiej. Jak czytamy w pamiętniku, autor za zachętą polskich misjonarzy, był w Westfalii jednym z pionierów polskiego życia narodowego. Jak zaznaczył, najbardziej liczyła się dla niego wiara katolicka i język polski. W 1912 roku w holenderskim Winterswijk brał udział w kongresie polskich organizacji, związków i stowarzyszeń, których w samym Zagłębiu Ruhry było wtedy 875.

 

Kronika po ojcu

Autor pamiętnika zmarł w 1947 roku. Zapis w kronice kontynuował jego najstarszy syn, Antoni, który pragnął zachować w pamięci swoich przodków: Hurskich, Hoszków, Dudów, Hałaczów, i Macurów. Przez długi czas pamiętnik przechowywał krewny ks. Kazimierz Hurski.  Organizatorem spotkania Akademii Morawskich Wrót w Zabełkowie byli Leonard Fulneczek, Daniel Jakubczyk, Świetlica Wiejska w Zabełkowie, Hotel i Restauracja Zamek w Chałupkach oraz Polski Związek Kulturalno-Oświatowy, koło Wierzniowice. Patronat medialny sprawowały "Nowiny".

Komentarze

Dodaj komentarz