Lata 40. Dziadek Paweł obok wielkiego dębu w Baranowicach, ktry już nie istnieje / Archiwum rodzinne
Lata 40. Dziadek Paweł obok wielkiego dębu w Baranowicach, ktry już nie istnieje / Archiwum rodzinne

 

Utopki wyglądały podobnie jak wydry, które teraz występują bardzo rzadko. Może dlatego ludzie mawiają, że utopce wyginęły.


Mój dziadek Paweł (ze strony taty) był leśnikiem, dlatego rzadko można było go zastać w domu. Swoimi dziećmi, kiedy były małe, raczej się nie zajmował, bo w lesie miał sporo pracy w ciągu dnia, a wychodził też na obchód lasu nocą lub o świcie. Za to babcia Jadwiga musiała wystarczyć za ojca i matkę! Czasem narzekała, że nawet ważnych spraw rodzinnych nie może skonsultować z mężem, bo ten jest jest wiecznie nieobecny! Kiedy dorosłe dzieci obdarzyły go wnukami, to dziadek bardzo się z tego ucieszył. Twierdził, że będzie miał z kim pogadać na starość i pochwalić się nimi przed znajomymi.
Niestety czasu dla wnuków też miał niewiele i mogę śmiało stwierdzić, że zanim skończyłam siódmy rok życia, to właściwie swojego dziadka nie znałam. Wiedziałam tylko, że go mam i że jest to ten starszy pan w zielonym mundurze i zabawnym kapelusiku z piórkiem sójki i "szczotką" dziczej sierści za otokiem. Wtenczas byłam jeszcze jedyną wnuczką w naszej rodzinie, za to chłopców było już czterech. Podobno dziadek bardzo mnie kochał, chociaż jako prawdziwy Ślązak nigdy mi tego jakoś szczególnie nie okazał! Dwaj starsi kuzyni byli już kiedyś z dziadkiem w lesie, a ja nie chciałam być od nich gorsza i przy każdej nadarzającej się okazji zaczynałam się domagać naszej wspólnej wycieczki.
W końcu dziadek powiedział, że musimy z tym trochę zaczekać, bo jestem jeszcze za mała na taką wyprawę. I czekałam całe dwa lata! Pewnego dnia dziadek Paweł zrobił tajemniczą minę i obiecał, że wreszcie weźmie mnie do lasu, żebym mogła zobaczyć utopki z młodymi! Ja jednak byłam przekonana, że dziadek żartuje sobie ze mnie, ponieważ mój tato powiedział kiedyś, że opowieści o utopkach to są bajki, którymi straszy się małe dzieci. Z drugiej jednak strony pomyślałam sobie, że dobrze byłoby sprawdzić, który z nich miał rację. W wieczór przed wycieczką mój tato zawiózł mnie do dziadków, bo miałam tam zostać na noc. Poszłam spać dość wcześnie, ale kiedy wielki, stary, blaszany budzik rozdzwonił się na dobre, zdawało mi się, że dopiero przed chwilą przymknęłam oczy.
Za oknem ledwie dniało, więc z trudem zwlekłam się z łóżka i po zjedzeniu gorącej owsianki, która przygotowała babcia Jadzia, byłam gotowa do drogi. Po wyjściu na dwór dzwoniłam zębami, chociaż byłam dodatkowo w grubym swetrze ciotki i ledwo doganiałam dziadka, który narzucił tak duże tempo, jakby zapomniał, że idzie z dzieckiem! Po kilkunastu minutach wyczerpującego marszu weszliśmy do śpiącego jeszcze lasu. Kierowaliśmy się ku leśnym stawkom. Dziadek wyszukał miejsce odpowiednie do obserwacji. Przy brzegu rosła kępa krzewów, a od wody oddzielał ją pas trzcin i wysokiej trawy. Mieliśmy stamtąd dobry widok na staw.
Kiedy tylko na niebie pojawił się skrawek słońca, w trzcinach zawrzało i usłyszałam wielki plusk! Przez moment zdawało mi się, że ktoś energicznie wrzuca kamienie do wody, a zaraz potem... je zobaczyłam! Dość spory kawałek od nas, w wodzie pojawiły się trzy niewielkie stworzenia, które bawiły się radośnie, skakały i nurkowały, a każdy z nich miało na głowie czerwoną albo raczej rudą czapeczkę! Odrobinę dalej jedno z nich trzymało dziecko przy piersi, to z pewnością musiała być utopcula! Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam na własne oczy: to musiały być najprawdziwsze utopce! Jednak za chwilę dziadek podał mi lornetkę i poradził, żebym przez nią spojrzała i...moja nowo nabyta wiara w utopce legła w gruzach! Te brunatne i rude zwierzaki znałam z książki, którą dziadek podarował mi na Gwiazdkę – to były wydry!
Kilkanaście lat później, w latach 70. ubiegłego wieku, takie obrazki, jakie wtedy widziałam, należały już do rzadkości. Obecnie w naturze spotyka się dzikie wydry niezmiernie rzadko, dlatego ludzie na Śląsku mówią, że utopce wyginęły!

3

Komentarze

  • szczerze skruszona autorka cyklu wydra czy utopek? 24 marca 2014 18:19Tę cenną informację zachowałam na koniec, żeby nie psuć Wam zabawy, mam nadzieję, że wybaczycie mi mój mały podstęp. Jak napisałam, była to jedna z wielu teorii mojego dziadka, a jak mogło być naprawdę, tego nikt nie wie, więc otoczka tajemnicy pozostała. Pozdrawiam wszystkich
  • Elisabeth utopce 20 marca 2014 20:31ale mnie Pani rozczarowala-bo myslalam,czytajac ta fantastyczna opowiesc-ze Pani utopca naprawde widziala.ale i tak-to wspaniala opowiesc!
  • Ania brawo Elu naprawdę piękne opowiadanie 19 marca 2014 20:43brawo Elu naprawdę piękne opowiadanie

Dodaj komentarz