Śmieszek 1948. Wujek autorki imieniem Oskar z przyjaciłmi nad brzegiem stawu, gdzie teraz rozciąga się plaża / Archiwum
Śmieszek 1948. Wujek autorki imieniem Oskar z przyjaciłmi nad brzegiem stawu, gdzie teraz rozciąga się plaża / Archiwum

Sądzono, że utopki są z natury podstępne i złe, ale zdarzały się wśród nich wyjątki, jak choćby ten z opowieści starki Wandzliczki (urodzonej w 1882 roku w Gogołowej), mieszkanki żorskiego Kościółka. Może nie był zbyt rozgarnięty, ale za to honorowy! Mowa o utopku, który zadomowił się w stawie Śmieszek. W owych czasach staw i sąsiadujące z nim pola stanowiły własność zamożnych ludzi, którzy mieli również młyny na Żwace i w Bełku. Protoplasta rodu był zwykłym chłopem, ale odznaczał się niebywałą inteligencją. Kiedyś założył się w karczmie, że pokona utopka, który panoszył się w owym wielkim, leśnym stawie.

Stwór ów nie przypominał wyglądem swoich pobratymców w czerwonych czapeczkach. Był chudy, miał pałąkowate kończyny, zielonkawą cerę i bardzo długi, żółty nos. W całej okolicy próżno by jednak szukać większego złośliwca. Zalewał łąki, rozrzucał siano i wciągał swoje ofiary pod wodę zarówno w dzień, jak i w nocy. Gdy zamiar mu się powiódł, chichotał przeraźliwie, dlatego ludzie nazywali go Śmiechem. Nic dziwnego, że wszystkim wydawało się, że nikt nie jest w stanie go pokonać, ale ów młody chłop obmyślił chytry plan. Nazajutrz po dokonaniu zakładu w karczmie poszedł nad staw i głośno wzywał utopka, ale ten niechętnie wychylał się z wody, bo było to akurat w świętego Jana, kiedy utopki tracą swoją złą moc.

Umówili się jednak, że następnego dnia będą się mocowali i ustalili warunki zapasów. Pierwszą konkurencją był śmiech. Kiedy utopek się zaśmiał, to aż wiatr zaszumiał w trzcinach, ale śmiech chłopa trwał znacznie dłużej, bo wzdłuż linii lasu ukrył on wśród drzew swoich kolegów, którzy odpowiadali mu jak echo. Potem przyszła kolej na rozłupywanie pni. Każdy z nich przygotował kłodę dla konkurenta, ale młodzian sprytnie odwrócił uwagę demona i w jej miejsce podłożył pieniek przyniesiony przez siebie, który po jednym uderzeniu rozpadł się na szczapy. Uśmiechając się przymilnie, postawił przed utopkiem pniak, który rzekomo dla ułatwienia zadania był lekko nacięty.

Był to jednak podstęp i łapy utopka zakleszczyły się w nim tak bardzo, że nie mógł ich wyciągnąć. Wtedy młodzieniec chwycił broniącego się stwora za długi nos i skąpał w cebrze z wodą święconą, sam zaś zgodnie z umową zanurzył się w stawie. Było to akurat w chwili, kiedy w żorskim kościele zabiły dzwony na Anioł Pański. Utopek Śmiech został pokonany i unieszkodliwiony, a za karę musiał potem obracać koła młyna, który w niedługim czasie pojawił się nad stawem. Zbudował go ów chytry chłop, którego ludzie od całej tej przygody zaczęli nazywać Śmieszkiem. Od jego przezwiska wziął swoją nazwę staw, a potem najbliższa okolica i cały ród owego chłopa.

Minęły lata, młynarz zmarł, a z chwilą jego śmierci utopek stał się wolny i już nie musiał wykonywać ciężkiej pracy. Wtedy młyn podupadł, ponieważ leniwe wody stawu nie chciały obracać jego kół. Jeżeli wierzyć ludzkim opowieściom, to utopek też podobno przyczynił się do jego klęski, bo połamał wszystkie młyńskie stawidła, w odwecie za zdradę. Kiedyś złapał nad stawem jakiegoś miejscowego moczymordę i chciał go utopić, ale ten wykupił się, zdradzając mu, że został przez Śmieszka oszukany!

Niektórzy żorzanie twierdzą, że utopek nadal rezyduje w głębinach Śmieszka, bo jak się dobrze przysłuchać, to w skwarne dni można usłyszeć nad wodą jego cichutki chichot. Wymaga to jednak uwagi i skupienia, o które wcale nie jest łatwo, bo staw latem służy mieszkańcom jako wspaniałe miejsce rekreacji. Jego brzegi oblegają plażowicze, a na wodzie pełno jest miłośników łódek i kajaków. W takim gwarze nikt nie myśli o starym utopku...

1

Komentarze

  • Paulek ze Klyszczowki Śmieszek 29 września 2013 12:19Witom piyknie, a wiycie wy paniczko wiela sie tam ludzi potopiło? I jeszcze jedna dziołcha bezmała zabili, isto tam tyn gizd je, bo skuli czego by tak było? Na szpacyr na Śmiyszek ida, ale tam sie niy kompia, bo wiela niy trza a jaki złe podleci!

Dodaj komentarz