Dawid Danielski wspłcześnie / Małgorzata Płoszaj
Dawid Danielski wspłcześnie / Małgorzata Płoszaj

Dawid Danielski, żydowski chłopiec, przeżył drugą wojnę światową w rodzinie państwa Kapitzów w Rybniku. Przebywał u nich od lutego 1942 roku do końca wojny w 1945 roku! Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero w ostatni piątek, na wernisażu wystawy "SilesiaTopia" w Katowicach, na której niemiecka artystka Jani Pietsch opowiedziała historię Dawida.

Jani Pietsch przygotowała instalację zatytułowaną "Dom Dziecka w Zabrzu". To rzecz o sierocińcu dla dzieci żydowskich 1946-1949. Jeden z bohaterów tej instalacji, właśnie Dawid Danielski, dziś sędziwy mieszkaniec Izraela, opowiada o swej historii z czasów wojny.

Dawid urodził się 31 sierpnia 1932 roku w Pszczynie, jego ojciec (przyszedł na świat w Mikołowie) był z zawodu cukiernikiem, mama Anna urodziła się w Charkowie. Na początku mieszkali w Katowicach. Potem przeprowadzili się do Rybnika, gdzie jego ojciec prowadził cukiernię. Pewnej nocy aresztowano wszystkich Żydów. Dawid został sam. Poszedł do pani Marty Kapitzy... Nie potrafiła odpowiedzieć chłopcu, gdzie trafili jego rodzice. "Spytała, czy mam się gdzie podziać. Nie miałem, nie mogłem jechać do rodziny, bo nie wiedziałem, czy żyją. Pani Kapitza powiedziała, żebym został u niej, potem zobaczymy, co dalej. I zostałem tam prawie cztery lata" – wspomina Dawid Danielski.

Po wojnie przybrana siostra (córka Kapitzów) powiedziała mu, że jej mama przyrzekła jego mamie, że jeśli coś jej się stanie, to ona weźmie go do siebie i się nim zaopiekuje. Co wiemy o tej rodzinie? Marta urodziła się w Zabrzu i nosiła nazwisko Hutz. Antoni Kapitza zakochał się w niej, wzięli ślub. On czuł się Polakiem, ona Niemką. W 1919 roku powstała Polska, a na Górnym Śląsku rozgorzał spór, czy powinien on należeć do Niemiec, czy do Polski. Wybuchło powstanie. Antoni Kapitza sympatyzował z powstańcami. Górny Śląsk został podzielony, Gliwice, Zabrze i Bytom zostały niemieckie, a Rybnik i Katowice przypadły Polsce.

Kapitza przeprowadził się wtedy do Rybnika, a żona pojechała z nim. Z zawodu był cieślą, pracował jako górnik. Stracił oko i dostał niewielką rentę, ale rodzina nie była w stanie się z tego utrzymać. Sąsiad Kapitzów pracował w Auschwitz jako brygadzista. Dzięki temu dowiedział się, że ojciec Dawida buduje Birkenau. Poprosił sąsiada Kapitzów, by przekazał chłopcu, że widział jego mamę. "Wiedziałem więc, że są w Auschwitz, ale nie wiedziałem, że to fabryka śmierci. Pewnego razu sąsiad powiedział, że już nie widuje mojego ojca. To zbiegło się mniej więcej w czasie z datą wpisaną w akcie zgonu mojego ojca. Moja matka żyła jeszcze 1,5 roku" – mówił pan Dawid po latach w trakcie nagrania wideo, dokonanego przez Jani Pietsch.

– Poznałam tę historię zupełnie niedawno, dzięki Jani Pietsch, która się ze mną skontaktowała. Dała mi namiary na pana Dawida. Rozmawiałam z nim przez Skype'a. A w Katowicach poznałam wnuczki Kapitzów – mówi Małgorzata Płoszaj, badaczka dziejów rybnickich Żydów.

Do tematu wrócimy w jednym z najbliższych wydań.

Komentarze

Dodaj komentarz