W rekonstrukcji wojen śląskich nie mogło zabraknąć armaty / Iza Salamon
W rekonstrukcji wojen śląskich nie mogło zabraknąć armaty / Iza Salamon

Dla wielu niedzielna prezentacja była zarazem doskonałą lekcją z historii, bo o wojnach o Śląsk pomiędzy Austrią a Prusami wciąż niewiele się mówi, także w szkołach. W pokazie przy zamku w Chudowie wzięły udział dwa regimenty: Królewsko-Pruski Regiment Garnizonowy von Lattorff z Kozielskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej oraz von Treskov z Nysy. - Przedstawienie historii Śląska jest dość trudne z uwagi na wiele pokutujących uprzedzeń i niedomówień. Tym bardziej cieszę się, że teraz czasy się zmieniają, znikają zaszłości, granice są otwarte, a młodzi ludzie coraz bardziej otwierają się na historię i chcą ją poznawać taką, jaka w rzeczywistości była – powiedział nam Piotr Paisdzior, dowódca VI Regimentu von Lattorff, który poprowadził pokaz w Chudowie.

Dodał, że coraz więcej młodych ludzi podchodzi do historii bez politycznych uprzedzeń. - Ja sam jestem z pochodzenia Niemcem, natomiast większość w naszym oddziale stanowią Polacy. Co ciekawe, potrafią lepiej rekonstruować pruskie wojsko i na pokazach są lepszymi Prusakami niż ja! – żartuje dowódca.

Dodaje, że do czasów Wiosny Ludów ludzie nie zastanawiali się nad czymś takim jak narodowość. Byli przede wszystkim poddanymi władcy i płacili podatki. - Warto o tym pamiętać, aby lepiej zrozumieć tamte czasy – dodaje Piotr Paisdzior.

Prawdziwy regiment garnizonowy nr 6 z Koźla imienia von Lattorff został utworzony w 1741 roku w czasie wojny o sukcesję tronu austriackiego. Jednym z pierwszych jego sukcesów było zajęcie twierdzy w Brzegu, zaś w maju 1745 roku I batalion regimentu von Lattorff zetknął się po raz pierwszy z Twierdzą Kozielską.

W Chudowie członkowie stowarzyszenia z Kędzierzyna-Koźla pokazali też ciekawe i barwne umundurowanie wojsk pruskich, które zarówno na polu bitwy, jak i podczas parady miały się świetnie prezentować.

Mówię otwarcie, jestem Ślązakiem
Andrzej Wojaczek z Rybnika: – Jestem Ślązakiem z krwi i kości, tak też czuję w sercu i taki chciałbym zostać. Śląsk to dla mnie ziemia najbliższa sercu. Kojarzy mi się z umiłowaniem tej najbliższej ojczyzny, z patriotyzmem, z tym, co każdemu Ślązakowi najbliższe, czyli tradycją i wiarą.

Daniel Jakubczyk z Gorzyc: – Powiem najprościej: Śląsk to jest moje miejsce na ziemi, początek wszystkiego i zarazem koniec. Uważam, że nie da się być patriotą bez poznania tej ojczyzny najmniejszej i najbliższej sercu. Śląsk to moja najprostsza droga do uczenia się miłości ojczyzny.

 

Komentarze

Dodaj komentarz