Niebieska folia zabezpieczająca i zniszczone dachy stały się znakiem rozpoznawczym kilku miejscowości w powiecie wodzisławskim
Niebieska folia zabezpieczająca i zniszczone dachy stały się znakiem rozpoznawczym kilku miejscowości w powiecie wodzisławskim

Mieszkańcy naprawiają teraz szkody, sprzątają, starają się o wypłatę poszkodowań za zniszczone domy i samochody, zaciągają pożyczki na naprawę dachów i z niepokojem patrzą w niebo, bo wciąż zapowiadane są kolejne burze. – Oby nie było jeszcze gorzej – martwią się ludzie.
Prawdziwy horror przeżyli mieszkańcy powiatu wodzisławskiego. W miniony wtorek, 3 lipca, wieczorem przyszło takie gradobicie, jakiego nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy. – Z nieba leciały takie kule jak ta moja pięść! – pokazuje Jolanta Adamczyk z ulicy Ligonia w Turzy Śląskiej.
Straty są ogromne, a ludzie przerażeni. – Strasznie przeżyliśmy to gradobicie! Grad leciał, dachówki spadały! W dachu zrobiły się wielkie dziury i deszcz lał się do środka. Woda zalewała nam pokoje, które akurat tydzień temu pomalowaliśmy – załamuje ręce pani Małgorzata z sąsiedniego domu. Jej syn wybiegł, żeby przestawić auto, osłaniał się przed gradem wielką miską.
Ludzie bali się o swoje życie. Wspominają, że nawałnica z gradobiciem trwała jakieś 15-20 minut. Potężne kule lodu rozrywały dachy, dziurawiły szyby, rynny, karoserie aut, pustoszyły szklarnie, ogródki i werandy. Szyby pękały jak z cienkiego lodu.
– Najpierw na niebie pojawiła się czarna, wielka chmura. Po chwili jak zaczęło sypać gradem! Dach nam cały podniosło, woda lała się po ścianach, cały korytarz był zalany, pokoje na górze. Praktycznie od wtorku cały czas myję i sprzątam, żeby doprowadzić to wszystko do porządku – dodaje pani Jolanta. W tym tygodniu rozpoczynają wraz z mężem wymianę dachu. Będzie ich to kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych! – Musieliśmy niestety wziąć kredyt, który przez co najmniej 10 lat będziemy spłacać. No ale co zrobimy, przecież musimy jakoś mieszkać – załamują ręce poszkodowani mieszkańcy.
Wtorkowe gradobicie przeszło pasem nad częścią Turzy Śląskiej, nad wodzisławskimi dzielnicami Marusze i Wilchwy. Pierwsze zgłoszenie w straży pożarnej przyjęto tuż przed godziną 19. Ostatni zastęp wrócił do bazy w środę o godz. 3.40. Parę godzin później strażacy ponownie wyjechali w teren. Zgłoszenia dotyczyły przede wszystkim zalanych dachów, piwnic oraz dróg. Zanotowano również zerwaną linię telefoniczną oraz złamanie drzew.
Niedzielna burza dała się we znaki także mieszkańcom Jastrzębia-Zdroju i Rybnika. Strażacy z całego regionu odnotowali dziesiątki wyjazdów. Usuwali powalone drzewa, pompowali wodę, gasili pożary od piorunów. – Mam już dość, kolejna burza zerwała folię, którą miałem przykryty dom, bo poprzednie gradobicie rozwaliło mi dach. Już się boję każdej kolejnej burzy – przyznaje jeden z mieszkańców Wodzisławia.
Miasto ruszyło mieszkańcom z doraźną pomocą. W samym Wodzisławiu uszkodzonych zostało aż siedem dachów. Potrzebującym wodzisławskie Biuro Zarządzania Kryzysowego wydało z magazynu role folii zabezpieczającej. – Przypominamy, iż w wypadku wystąpienia na terenie miasta zdarzeń o charakterze klęski żywiołowej istnieje możliwość uzyskania przez poszkodowanych pomocy – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowa wodzisławskiego urzędu miasta.
Szacowanie strat rozpoczęło się także w gminie Gorzyce. Do 13 lipca można składać w urzędzie gminy wnioski o oszacowanie szkód. Również Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa apeluje do rolników, aby zgłaszali szkody w uprawach wyrządzone nawałnicą, które uniemożliwiają im wywiązanie się ze zobowiązań wobec agencji dotyczących dopłat bezpośrednich.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz