Zadłużenie przekraczające 1,5 mln zł, brak drużyny, sponsorów i perspektyw na zmianę tej sytuacji – taka jest dziś rzeczywistość w rybnickim żużlu.
Najważniejsze pytanie na dziś: w której lidze wystartuje RKM w 2012 roku? Najmniej realny jest start w pierwszej lidze, bo stowarzyszenie nie ma praktycznie szans na uzyskanie licencji. Czytaj: spłatę długów choćby tylko wobec zawodników. Nieoficjalnie mówi się, że zadłużenie przekracza 1,5 mln zł. A oficjalnie?
- Nie jest małe. Nie ukrywamy również, że jest nieco większe, niż to, które przejmowaliśmy w 2008 roku. Zobowiązania wobec zawodników, to około 70 procent zadłużenia – wyjaśnia prezes Michał Pawlaszczyk.
Z tegorocznej kadry już ubyli m.in. Andriej Karpov (Grudziądz), Daniel Pytel, Ronnie Jamroży, Sławomir Drabik i Antonio Lindbaeck. Ten ostatni podobno chętnie startowałby nadal w Rybniku, ale oczekuje uregulowania zadłużenia wobec niego (ponad 300 tys. zł) i 100 tys. zł za podpis. W rybnickich realiach to kosmos...
Działacze RKM założyli więc spółkę z o.o., która może się starać o licencję na starty w drugiej lidze. Czy tak się stanie i czy uda im się uwiarygodnić spółkę w oczach potencjalnych sponsorów? To drugie jest mocno wątpliwe...
- Spółka została założona na prośbę kilku darczyńców, chcących wspomóc organizację turniejów, a nie pokrywać długi RKM-u. Nie chcą się na razie ujawniać, ani wchodzić w struktury spółki - wyjaśnia Pawlaszczyk. I dodaje, że wszystko będzie jasne do 4 grudnia – to ostateczny termin złożenia dokumentów licencyjnych.
Jak mantrę powtarza się w ostatnich tygodniach informację o negocjacjach z Kompanią Węglową, która miałaby zostać jednym ze sponsorów klubu. - Jeśli będą efekty rozmów, na pewno o tym poinformujemy – mówi Pawlaszczyk.
Komentarze