20032701
20032701


Zarzuty postawiono 12 osobom, m.in.: dwóm pracownikom firmy ochroniarskiej pilnującej terenu kopalni, sześciu kobietom zatrudnionym przy sprzedaży węgla na stanowisku wagowych, trzem prywatnym przedsiębiorcom, którzy ciężarówkami przyjeżdżali po węgiel, wreszcie mężczyźnie, który trudnił się handlem deputatami węglowymi, jakie otrzymywali pracownicy kopalni.17 października 2002 roku poza terenem kopalni policjanci zatrzymali ciężarówkę wiozącą ponad 32 tony węgla. Kierowca nie miał żadnych dokumentów świadczących o tym, że ów węgiel kupił. Nigdzie też nie odnotowano faktu, że ciężarówka wjechała na teren kopalni i opuściła go wyładowana węglem wartym 9 tys. zł. Systemem sprzedaży węgla w kopalni Chwałowice zainteresowali się funkcjonariusze pionu operacyjnego komendy miejskiej policji. Na współpracę z nimi zdecydowała się jedna z nieuczciwych wagowych, która zdradziła szczegóły przestępczego procederu.Kradzieżą węgla zajmował się krąg powiązanych ze sobą osób. Inne były „obowiązki” wagowych, inne pracowników ochrony, prowadzących m.in. ewidencję ciężarówek wjeżdżających na teren kopalni po węgiel. Ustalono, że - nie licząc przyłapanej na początku ciężarówki - z kopalni wywieziono bez zapłaty węgiel wart ok. 35 tys. zł. Sposobów było kilka; jeden z nich to oszukiwanie kopalnianej wagi. Wykorzystując wskazówki wagowych, kierowca wjeżdżał załadowaną już ciężarówką na wagę tak, że nie wszystkie koła ją obciążały. Waga wskazywała mniejszy ciężar, więc i na mniejszą od faktycznej ilość węgla opiewał wystawiany rachunek. Za każdą niedoważoną tonę węgla dwie pracujące na jednej zmianie wagowe otrzymywały do podziału 150 zł.Ustalone przez prokuraturę przypadki oszukiwania na wadze miały miejsce w roku 2002. Niewykluczone jednak, że w podobny sposób okradano kopalnię już wcześniej, nie wiadomo też, jak często niezapłacony węgiel wywoziły z kopalni niezauważone przez nikogo ciężarówki. Jedno nie ulega wątpliwości - zakładowe mechanizmy kontroli zawiodły.- Zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie to tylko wycinek całej sprawy, ale jako prokuratura, by przypisać komuś winę, musimy bazować na materiale dowodowym. W tym konkretnym przypadku ze względu na sporą jednak solidarność tej grupy nie było to łatwe - komentuje prokurator rejonowy Bernadeta Breisa.Skruszona wagowa, zaraz po jej zatrzymaniu, wpłaciła do depozytu kwotę 7 tys. zł, tyle rzekomo miała zarobić na węglowych oszustwach. W przypadku pozostałych podejrzanych zabezpieczono majątek wart blisko 73 tys. zł, przyjęto też poręczenia majątkowe opiewające na 32,5 tys. zł. Co ciekawe, po ujawnieniu przestępstwa dyrekcja kopalni zachowała się wobec wagowych bardzo miłosiernie - nie straciły pracy, a tylko zostały przeniesione do innego działu.Akt oskarżenia trafi do sądu w ciągu najbliższych dni. Podejrzanym prokuratura zarzuca zwykłą kradzież, za co grozi im kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Na nadzwyczajne złagodzenie kary może liczyć tylko wagowa, która współpracowała z policją. Nie zastosowano wobec niej żadnego środka zapobiegawczego i nie zajęto jej majątku.- Dostarczyliśmy organom ścigania wszystkie potrzebne materiały, a osoby pracujące w tym rejonie kopalni, m.in. wagowe, natychmiast zostały przeniesione do pracy gdzie indziej. Ostateczne decyzje personalne podejmiemy, gdy będziemy już znali wyrok sądu - informuje zastępca dyrektora kopalni Chwałowice ds. pracowniczych Jerzy Sierny. Zapewnia, że zrobiono wszystko, by kradzieże węgla już się nie zdarzały. Zwiększono rotację pracowników w rejonie, w którym odbywa się załadunek ciężarówek. Teraz nikt nie pracuje tam dłużej niż cztery tygodnie, a cały teren podglądają kamery telewizji przemysłowej. Samą wagę wyposażono w system czujników uniemożliwiający jej oszukiwanie; zważenie ciężarówki, której wszystkie koła nie znajdują się na platformie wagi, nie jest po prostu możliwe. Jak zapewnia dyrektor Sierny, wszystkie dane związane z pracą tego działu sprzedaży węgla trafiają też do centralnego komputera kopalni.

Komentarze

Dodaj komentarz