Brak zgrania to podstawowy mankament w grze Jastrzębskiego Węgla / Dominik Gajda
Brak zgrania to podstawowy mankament w grze Jastrzębskiego Węgla / Dominik Gajda
Fatalnie wypadł pierwszy w nowym sezonie występ zespołu Jastrzębskiego Węgla. Pomarańczowi przegrali pod Jasną Górą 1:3.
Już mecze sparingowe z Iskrą Odincowo i Fartem Kielce pokazały, że zanim zawodnicy jastrzębskiej drużyny stworzą zespół, musi upłynąć nieco czasu. Paweł Rusek, grający w ekipie Jastrzębskiego Węgla nieprzerwanie od siedmiu lat, przestrzegał przed meczem w Częstochowie.
– To dla nas wielka niewiadoma. Jesteśmy wszyscy razem zaledwie od kilku dni. Potrzebujemy dużo grania, by stać się grupą rozumiejących się bez słów zawodników – mówił przed wyjazdem libero Jastrzębskiego Węgla.
Jego słowa w pełni potwierdziły się w meczu inaugurującym nowy sezon rozgrywek PlusLigi. Jastrzębianie wyjechali do Częstochowy, by zmierzyć się z czwartą drużyną poprzedniego sezonu. Początek meczu nie wskazywał na klęskę zespołu trenera Lorenzo Bernardiego. Jastrzębianie wygrali pierwszego seta, a w drugim prowadzili już 24:22. Zbigniew Bartman nie wykorzystał piłki setowej, a gospodarze nabrali wiatru w żagle. Prowadzeni przez doświadczonych Dawida Murka i Krzysztofa Gierczyńskiego częstochowianie zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a następnie wygrać dwa kolejne sety.
– Przytrafiło się nam kilka nieciekawych sytuacji, jakie w takim zespole nie powinny się zdarzać. Mam na myśli sytuację z drugiego seta, gdzie mogliśmy prowadzić 2:0 i mieliśmy tak zwany prezent, którego nie wykorzystaliśmy. I to się mści w siatkówce na tym poziomie, a na nas zemściło się boleśnie. Dla nas najgorsze jest to, że po dwóch setach zaprezentowaliśmy się znacznie słabiej – przyznał Zbigniew Bartman, kapitan Pomarańczowych.
– Dla obu drużyn ten mecz składał się z dwóch części: pierwsza trwała do drugiego seta, do stanu 24:23, gdzie mieliśmy kilka szans na zakończenie partii, lecz w późniejszej przestaliśmy grać, nie mogliśmy wrócić do tego, co prezentowaliśmy wcześniej. Dla nas to spotkanie było bardzo ważną lekcją. Zdaliśmy sobie sprawę, że w siatkówce, ale również w całym sporcie, nie da się wygrać słownie, trzeba to zrobić na boisku. Nieważne, co piszą gazety, ważna jest precyzja oraz wydarzenia na boisku – mówił po meczu trener Bernardi.

TYTAN AZS CZĘSTOCHOWA – JASTRZĘBSKI WĘGIEL 3:1 (21:25, 28:26, 25:17, 25:20)
Jastrzębski Węgiel: Vinhedo, Bartman, Łasko, Holmes, Bozko, Bontje, Rusek (libero) – Nemer, Gawryszewski, Thornton.

Komentarze

Dodaj komentarz