Przestałem tę wodę pić, jak tylko zobaczyłem ostrzeżenie – mówi Jan Pastuszka (z prawej) / Iza Salamon
Przestałem tę wodę pić, jak tylko zobaczyłem ostrzeżenie – mówi Jan Pastuszka (z prawej) / Iza Salamon
Woda z Okrzeszyńca i ze źródła w Gotartowicach nigdy nie nadawała się do picia, ale ludzie nic sobie z tego nie robią!
Pić czy nie pić? – oto jest pytanie. Gminy ostrzegają o skażeniu wody w źródłach, a wyrywają tablice, zamalowują albo wydrapują wyraz „nie” w ostrzegawczych napisach i dalej przyjeżdżają z butelkami. Mało tego: piją tę wodę na surowo! – Niedawno przy źródle Okrzeszyniec w Zamysłowie pojawiła się tablica z informacją, że woda nie jest zdatna do picia, ale ostatnio ktoś ją wyrwał! Teraz tablicy nie ma, a ludzie jak brali tę wodę, tak biorą – niepokoi się Jan Pastuszka z Nowin, który zawiadomił nas o problemie. Jeszcze niedawno sam przyjeżdżał tutaj z butelkami. Kiedy jednak zobaczył ostrzeżenie, zadzwonił do sanepidu i dowiedział się, że ujęcie jest skażone m.in. bakterią coli i gronkowcem, a z tym nie ma żartów. – Ludzie jednak twierdzą, że od lat czerpią stąd wodę i nic się nie dzieje. Ktoś o zgrozo brał ją nawet do piekarni czy cukierni! – zdumiewa się rybniczanin.
Okrzeszyniec to urokliwy leśny zakątek. Ludzie przychodzą tu nie tylko spacerować, ale i właśnie po wodę. – Jest naprawdę bardzo dobra. Kawa czy herbata świetnie smakuje. W czajniku nie pozostaje osad – mówili nam napotkani po drodze przechodnie. Czy wiedzą o wynikach badań sanepidu? – Nie, ale znamy to ujęcie od lat. I nie słyszeliśmy, żeby po tej wodzie ktoś chorował – odpowiadają. Lucyna Tyl, rzecznik prasowa magistratu, wyjaśnia, że miasto zleciło badania wody ze źródełka na Okrzeszyńcu oraz w lesie przy ulicy Spokojnej w Gotartowicach. – Analizy wykazały, że parametry są przekroczone. Jak zwykle w takich sytuacjach postawiliśmy tablicę z informacją, jednak została ona zniszczona, a wiele osób nadal korzysta ze źródełka – wyjaśnia rzecznik prasowa. Dodaje, że woda z obu ujęć jest badana regularnie co dwa, trzy lata i nigdy nie była zdatna do picia.
Za każdym razem historia się powtarza: ludzie niszczą tablice, wydrapują lub zaklejają przedrostek „nie”. – Niestety, nie jesteśmy w stanie w inny sposób oznakować ani zabezpieczyć takich ujęć wody – mówi Lucyna Tyl. Jan Pastuszka podsuwa pomysł, aby na tablicy umieszczać bardziej szczegółowe informacje, które uwiarygodnią ostrzeżenie. – Jakiś podpis, pieczątka, szczegółowy adres, telefon, a nawet wypisanie skutków picia takiej wody. Może to by ludziom otworzyło oczy? –zastanawia się nasz Czytelnik. W Wodzisławiu, Jastrzębiu i w Żorach jest tak samo. Miasta umieszczają przy źródłach ostrzeżenia, a ludzie niszczą tablice i dalej piją skażoną wodę. Jastrzębski magistrat zlecił zbadanie wody ze źródeł przy ulicy Cieszyńskiej, Młyńskiej oraz Północnej. Ani jedno nie zostało dopuszczone do użytku m.in. ze względu na obecność bakterii.
Jedynie woda ze źródła przy ulicy Podhalańskiej nadaje się do picia. – Źródła nie są zarejestrowanymi ujęciami wody pitnej. Ponieważ jednak mieszkańcy korzystają z nich mimo wszystko, dla ich dobra dwa razy w roku wykonujemy badania. Informujemy w mediach o ich wynikach, a reszta już zależy od ludzi – mówi Katarzyna Wołczańska, rzecznik prasowa jastrzębskiego magistratu. W Żorach mają obecnie jedno czynne źródełko o nazwie Chemik przy ulicy Folwareckiej. Rybnicki sanepid znalazł w wodzie zanieczyszczenia oraz zbyt dużąo bakterii. Źródełko było więc zamykane na jakiś czas, a potem znów udostępniane. Miasto chciało je zamknąć, a w zamian uruchomić drugie źródełko w rejonie stawu Śmieszek, ale okazało się, że tam jest woda jeszcze gorszej jakości.
1

Komentarze

  • MONIKA Interesujace! 06 października 2011 15:14W Wodzisławiu za hotelem "amadeus " jest ujęcie wody do picia z momentem powstania hotelu woda okazała się nie zdatna do picia przypadek?

Dodaj komentarz