– Jeśli mam szukać pozytywów tej sytuacji, to powiem, że zarząd naszej partii widzi trochę szerzej niż my tu, na dole – mówi dyplomatycznie Marek Krząkała. Tłumaczy, że celem PO jest pokonanie PiS, które szkodzi Polsce, oraz SLD. – Naszym wrogiem jest PiS, a Joanna Kluzik-Rostkowska może odebrać mu głosy – uważa poseł.
Zaznacza jednak, że będzie namawiał rybniczan i mieszkańców innych części regionu do głosowania na siebie. Kluzik-Rostkowskiej na razie do Rybnika nie zaprosił. – Umówiliśmy się na najbliższym posiedzeniu Sejmu, łatwiej nam spotkać się w Warszawie – powiedział nam wczoraj. Inni działacze PO nie przebierają w słowach i mocno krytykują decyzję władz swojej partii. – Będę gorąco namawiał do głosowania na PO, na każdą spośród osób na liście, byle nie na Joannę Kluzik-Rostkowską – mówi Damian Mrowiec, starosta rybnicki, wiceszef śląskiej PO. Jak zaznacza, wyraża opinię większości rybnickich działaczy, którzy oficjalnie albo nie mogą, albo nie chcą wypowiadać się w ten sposób. – Ale dzwonią do mnie, mówią, że to nie jest w porządku. Telefonował nawet jeden ksiądz – mówi starosta.
Oburzeni są też nasi Czytelnicy. „Już się wydawało, że skończyły się czasy przywożenia kandydatów w teczkach. Nie myślałem, że to zrobi PO. Mamy w Rybniku dobrego posła Marka Krząkałę i na niego będziemy głosować!!!” – pisze na naszym portalu nowiny.rybnik.pl Rybniczanin z krwi i kości. „Jedno wielkie oszustwo, jak za komuny” – dodaje Wyborca. Czy decyzja o starcie Kluzik-Rostkowskiej z Rybnika wywoła rozłam w PO? – Tak daleko bym nie szedł. Panowie się podzielili, poseł oficjalnie wypowiada się dyplomatycznie, chociaż jak pan umówi się z nim na piwo, to usłyszy pan coś innego. A starosta wali prosto z mostu – mówi jeden z działaczy lokalnej PO.
Sprawczyni zamieszania wypoczywa na Mazurach, z trójką swoich dzieci, trójką podrzuconych i psem. – Chcę spotkać się z rybnicką PO i przekonać do współpracy – mówiła nam wczoraj Joanna Kluzik-Rostkowska.
Przeczytaj także: Przyznaję, nie znam Rybnika
Komentarze