Najpierw własny ogródek, a potem cała Polska

Setki tysięcy złotych przeznaczają samorządy na promocję miast i gmin. Kosztowne kampanie wyglądają często jak rasowe konkursy piękności – spece od marketingu prężą się i wyginają, chcąc pokazać miasto z jak najlepszej strony. Problem w tym, że często zaczynają swoją robotę od końca zapominając, że najlepszymi ambasadorami miasta powinni być jego mieszkańcy!

W ostatnich tygodniach staraliśmy się prześwietlać hasła promujące miasta i gminy naszego regionu. Nie mędrkowaliśmy jednak, ale pytaliśmy też naszych Czytelników, czy ich zdaniem pasują one do rzeczywistości. Wyniki są druzgocące dla Żor, Wodzisławia i Czerwionki-Leszczyn. Broni się tylko Rybnik – 60 procent internautów uznało, że to miasto rzeczywiście ma ikrę. Reszta samorządów ma poważną robotę do wykonania – zanim zaczną przekonywać pół Polski, jakim to cudownym i niezwykłym miejscem na ziemi jest ich miasto, niech najpierw postarają się przekonać do tego własnych mieszkańców.

To najtańsza i najskuteczniejsza promocja – kilkadziesiąt tysięcy zadowolonych z życia w Żorach, Wodzisławiu czy Czerwionce ludzi ma większą siłę rażenia niż setka kosztownych billboardów! I co najważniejsze – kreuje bardziej autentyczny i wiarygodny obraz miasta. Pomyślcie o tym, drodzy spece od promocji, kiedy siądziecie do kolejnej burzy mózgów, której tematem będzie kształtowanie wizerunku waszego miasta...

Komentarze

Dodaj komentarz