Zdrowie dla bogatych
Na chorowanie mogą sobie pozwolić tylko bogaci. Ostatnio przekonała się o tym 18-latka z Rybnika. W szkole higienistka pokazała przyszłorocznym maturzystkom, jak badać piersi, by wykryć niepokojące zmiany. Dziewczyna wyczuła guz. Udała się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej po skierowanie na USG. Medyk oświadczył, że nie może i polecił wizytę u onkologa.
W rybnickiej poradni usłyszała, że ma przyjść za miesiąc, a najlepiej, gdyby wcześniej zrobiła badanie USG. Zadzwoniła do poradni chorób sutka w Wodzisławiu. Tam też odprawiono ją z kwitkiem, bo na pierwsze półrocze skończył się kontrakt, a zapisy na lipiec ruszą od poniedziałku, 20 czerwca. Nastolatce po dwóch tygodniach udało się w końcu znaleźć lekarza w rydułtowskim szpitalu. Gdyby nie to, musiałaby leczyć się prywatnie. USG piersi kosztuje co najmniej 80 zł. Specjalista policzy sobie za wizytę kolejne 70-100 zł. Nie sposób dostać się do kardiologa. Pacjentka z Żor trafiła w końcu do specjalisty w Gliwicach. W styczniu miała tam zrobić badanie pracy serca metodą Holtera. Okazało się, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisał jeszcze kontraktu z poradnią, w lutym kobieta usłyszała, że dalej go nie ma, a w marcu, że w ogóle nie będzie. Jedyna poradnia kardiologiczna w Rybniku (przy ul Byłych Więźniów Politycznych) nie przyjmuje już zapisów na ten rok.
Wygląda na to, że NFZ celowo nie zawiera kontraktów z niektórymi placówkami, by zmusić ludzi do leczenia się prywatnie. To mogłaby być świetna metoda oszczędzania, szkoda tylko, że na ludzkim zdrowiu. Co gorsza, urzędnicy przekonują, że jest dobrze, tymczasem wszyscy widzą, że jest bardzo źle!

Komentarze

Dodaj komentarz