Pacjent w labiryncie

Coraz więcej ludzi zgłasza problem zablokowanych kart czipowych NFZ. Ośmioletni Bartosz z Pszowa, dziecko Czytelniczki z Czerwionki-Leszczyn, mama pewnej rybniczanki – to tylko część osób, które miały problemy z dostaniem się do lekarza w ramach kontraktu z NFZ, choć są ubezpieczone. Mama Bartka, który zresztą od dawna choruje na astmę oskrzelową, nie dała za wygraną. Poszła wyjaśnić sprawę zarówno do ZUS, jak i do oddziału NFZ. Okazało się, że rodzice nie wpisali Bartka w deklaracji, kiedy pierwszy raz zgłaszali go do ubezpieczenia, stąd też do ZUS nie dotarła w ogóle informacja o ubezpieczeniu chłopca. Jak wcześniej był rejestrowany i dlaczego nie chcieli przyjąć go bez dyskietki? Na te pytania niestety dotąd nie ma odpowiedzi.
– Tyle lat chodzimy do specjalistów i nigdy nie było problemu. Jest to smutne, że NFZ nie potrafi się przyznać do bałaganu. Nikt nawet nie spojrzał na te dokumenty, które miałam z zakładu pracy męża i ZUS. Wszyscy mi wmawiali, że to my się mylimy – nie kryje oburzenia mama Bartosza. Nie jest to pierwszy sygnał o problemie z dyskietką NFZ, który do nas dotarł. – Moja mama przyjechała do Rybnika z innego regionu Polski i w przychodni nie chcieli jej przyjąć, bo nie miała dyskietki. Nie ustąpiłam, bo dyskietka nie jest jedynym dowodem ubezpieczenia, ale mamę przyjęli dopiero po ostrej wymianie zdań. Miałam wrażenie, że pani w rejestracji po prostu nie chciało się odręcznie wypisywać recept, bo jak wkłada kartę czipową do czytnika, to recepta drukuje się sama – żali się nasza Czytelniczka z Rybnika.
Aleksandra z Leszczyn, którą spotkaliśmy w oddziale NFZ w Rybniku, miała podobny problem. – Poszłam z dzieckiem do stomatologa i nagle okazało się, że karta jest zablokowana i dentystka nie chciała go przyjąć. Z tego, co wiem, w podobnych sprawach do oddziału przychodzi mnóstwo ludzi. Mnie wprawdzie powiedziano, że karta czipowa nie jest jedynym zaświadczeniem o ubezpieczeniu, ale praktyka wygląda zupełnie inaczej. Lekarze mówią, że jak dyskietka nie działa, to NFZ nie zwraca im później pieniędzy – relacjonuje pani Aleksandra. Wspomina, że jej znajoma dostała z NFZ rachunek za dwa lata leczenia dziecka. Dowiedziała się nagle, że przez ten czas chodziła do lekarza bezprawnie.
Jak wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach, istnieją dwie zasadnicze przyczyny blokowania karty: nieprawidłowo wypisane deklaracje ubezpieczeniowe do ZUS albo nieprzesłanie przez ZUS informacji o ubezpieczeniu. – Zdarza się też, że ludzie w ogóle się nie ubezpieczają, a orientują się w tym dopiero wtedy, kiedy zachorują. W przypadku dzieci nie ma to jednak znaczenia, ponieważ w świetle ustawy mają one prawo do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych – dodaje Jacek Kopocz.

 

Czytaj też: Skandal z kartami NFZ! Nie ma winnych?

Komentarze

Dodaj komentarz