Joachim Hansel był biegłym sądowym przez 30 lat / Wacław Troszka
Joachim Hansel był biegłym sądowym przez 30 lat / Wacław Troszka

Był pan biegłym sądowym przez 30 lat. Jest pan zaskoczony tym, iż biegli orzekli niepoczytalność Grzegorza W. bez obserwacji psychiatrycznej?
Trochę. Być może był to tak ostry, kliniczny przypadek, że obserwacja nie była potrzebna. Osobiście, dla ostrożności, wnioskowałbym jednak o obserwację, która przecież nikomu nie szkodzi. W przypadkach takich szczególnych zabójstw przeprowadza się prawie rutynowo. Został jej poddany np. zabójca polityka z Łodzi.

Opinia publiczna szybko stwierdziła, że ktoś, kto dokonał tak makabrycznej zbrodni, musi być niepoczytalny.

To nieprawda. Badałem kiedyś mężczyznę, który zamordował i poćwiartował swoją matkę, a szczątki jej ciała powrzucał do kubłów na śmieci w osiedlu. Okazało się, że był zupełnie poczytalny. Takie postępowanie może wynikać z zaburzeń osobowości, a to nie choroba psychiczna.

Mówi się, że to, iż Grzegorza W. badali psychiatrzy z Rybnika, budzi wątpliwości co do wiarygodności ich opinii.
To bzdura. Nie sądzę, by w tak głośnej i poważnej sprawie biegli ulegli jakimkolwiek ewentualnym naciskom.

Jak wygląda badanie psychiatryczne zabójcy?
Odbywa się w warunkach ambulatoryjnych nawet wtedy, jeśli jest to zakład karny. Obserwuje się mimikę, gesty i emocje podsądnego, sposób wypowiedzi, budowę zdań. Rutynowo angażuje się psychologa. My, psychiatrzy, rozmawiamy, zadajemy pytania, a psycholodzy posługują się testami. W czasie obserwacji takie badanie można przeprowadzić kilka razy i, co najważniejsze, można obserwować podejrzanego praktycznie przez całą dobę.

Wiele osób uważa, że można udawać wariata i zostać uznanym za niepoczytalnego...
To nierealne. Nie sposób udawać na dłuższą metę. W swojej karierze tylko raz spotkałem się z symulantem. Po kilku dniach został zdemaskowany.

W przypadku Grzegorza W. mamy prawdopodobnie do czynienia ze schizofrenią paranoidalną. Co to za choroba?
Mamy wtedy do czynienia z urojeniami i omamami. Chorzy słyszą głosy, które każą im coś zrobić, albo mają natrętne myśli. Działają wtedy pod nakazem z zewnątrz. Zaburzenia psychiczne, również schizofrenia, nie wykluczają jednak logicznego, precyzyjnego działania. Ktoś taki może też być silniejszy niż zdrowy człowiek w jego wieku i jego postury.

Czy to możliwe, by bliscy nie zauważyli objawów choroby? Mama Grzegorza W. pracuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej.
Grzegorz W. nie mieszkał z rodzicami, usamodzielnił się i z tego, co wiem, funkcjonował społecznie całkiem poprawnie. Jego kontakt z rodziną mógł być już nieco powierzchowny. Mógł np. nie powiedzieć o swoich urojeniach, a inne łagodne objawy nie musiały budzić niepokoju, bo uznano je za dziwactwo. Objawy chorobowe mogły się też pojawić dopiero wtedy, kiedy ten człowiek zamieszkał sam. Nie sądzę, by w takiej rodzinie zignorowano poważne objawy. Dodam, że ostry stan schizofrenii może trwać kilka lat albo bardzo krótko, a pojawia się raz, dwa razy w życiu. Pamiętajmy, że wciąż nie wiadomo, jakie są przyczyny tej choroby, leczonej głównie farmakologicznie. Psychiatria to nie matematyka.

Jak długo może trwać detencja, czyli przymusowe leczenie?
W tak drastycznych przypadkach lekarze i sędziowie są bardzo ostrożni, zwłaszcza że nikt już nie kontroluje pacjenta, który opuścił szpital, więc może zaprzestać brania leków. Może się to przyczynić do nawrotu choroby. Diagnozowałem kilku zabójców schizofreników. Nic nie wiem o tym, by któryś ponownie dopuścił się przestępstwa po detencji. Co pół roku ordynator ma obowiązek powiadomić sąd o stanie zdrowia pacjenta. To lekarz kieruje ewentualny wniosek o zakończenie detencji, ale decyzja należy do sądu.

5

Komentarze

  • lasek do Marcysia 13 grudnia 2010 08:40Marcys, tam pisze że matka jego pracuje w poradni psychiczno=pedagogicznej :)
  • Jorg gliwicka 12 grudnia 2010 13:07 atmosfera tego miejsca w Rybniku udziela się "psychiatrom i wymiarowi sprawiedliwości"
  • Marcyś Bzdury ,+brednie 10 grudnia 2010 18:46 to zwykłe robienie w chu.a społeczenstwo, taka jest prawda , dlaczego tylko ludzie z " dobrych " rodzin uznaje się za wariatów a dlatego bo jest kasa i układy , najpierw należy leczyć psełdo psychiatrów i psychologów [ kim jest matka mordercy wariata] może napszecie coś na ten temat.
  • ben kpina 09 grudnia 2010 18:24 to typowy polski przykład " kasiory i układów" reszta bez komentarza bo to jaja do kwadratu.
  • C2H5OH Zmysłowa twarz psychiatrii polskiej 09 grudnia 2010 09:45Czy psychiatra sądowa w Polsce jest podobna do wizerunku tego pana?

Dodaj komentarz