Mały Filip czuje się już dobrze, ale jego mama długo będzie pamiętała czekanie w szpitalu / Dominik Gajda
Mały Filip czuje się już dobrze, ale jego mama długo będzie pamiętała czekanie w szpitalu / Dominik Gajda

Chore, niespełna dwuletnie dziecko czekało osiem godzin w szpitalu wojewódzkim na badanie. W tym czasie nikt się nim nie zainteresował!
Matka chłopczyka Agnieszka Fałat nie potrafi zrozumieć, jak do tego mogło dojść w szpitalu, gdzie człowiek oczekuje pomocy. – Mam wrażenie, że dzieci traktowane są lepiej w supermarkecie, bo mają kasy pierwszeństwa! – nie kryje oburzenia Agnieszka Fałat. 21 października (był to czwartek) dziecko zaczęło skarżyć się na ból brzucha, pani Agnieszka poszła z nim do pediatry, który dał skierowanie do szpitala w Orzepowicach. Tam chłopca jedynie osłuchano, zaordynowano antybiotyk i z 40-stopniową gorączką odesłano do domu. Niestety, lek nie pomógł. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Pani Agnieszka ponownie poszła do pediatry, który zlecił pilne USG jamy brzusznej i dał skierowanie do przychodni przy ulicy Byłych Więźniów Politycznych, ale lekarz odmówił wykonania badania.
Pani Agnieszka z synkiem znów trafiła do szpitala. Była godz. 10.30. – Przed nami byli tylko półroczne dziecko, nastolatka i pan z krwawiącą ręką. Myślałam, że pójdzie sprawnie – opowiada Agnieszka Fałat. Niestety, przyjmowano dorosłych, którzy przyszli później. Mały Filip czuł się coraz gorzej. Po godz. 15 dostał drgawek. – Nie wiedziałam, co się dzieje. Zapytałam osobę ze słuchawkami na szyi, jak długo mamy jeszcze czekać. Kobieta poprosiła o dane dziecka i zniknęła za drzwiami! Pojawiła się po godzinie i gdy znowu ją zagadnęłam, odpowiedziała, że pana doktora w tej chwili nie ma – relacjonuje pani Agnieszka. Ludzie czekający w kolejce zaczęli wykrzykiwać: proszę zawołać doktora do tego dziecka! Chirurg dziecięcy pojawił się dopiero około godz. 17.30. Po godz. 18 wycieńczonemu Filipkowi zrobiono USG.
– Do dziś jednoznacznie nie stwierdzono, co mu było. Postanowiłam jednak nagłośnić historię, bo coś podobnego może spotkać każdego. Czy musi wydarzyć się tragedia, by takie sytuacje nie miały miejsca?! – pyta pani Agnieszka. Złożyła skargę w dyrekcji szpitala, napisała do rzeczników praw obywatelskich i pacjenta. Dyrekcja WSS nr 3 nie znalazła czasu na rozmowę w tej sprawie. Ograniczyła się do pisemnego wyjaśnienia. Zastępca dyrektora ds. lecznictwa Grzegorz Chłodek przyznał, że popełniono wiele rażących błędów, ale najmniej zawinił szpital. Pierwszego dnia dziecko zostało tu zbadane, mimo że każda poradnia podstawowej opieki zdrowotnej może skierować pacjenta bezpośrednio na badania laboratoryjne. „Prościej jest jednak wypchnąć chorego w stronę szpitala” – napisał wicedyrektor.
Podobnie, jego zdaniem, było drugiego dnia. Przychodnia przy ul. Byłych Więźniów Politycznych ma własną pracownię USG, ale „łatwiejsze od realizowania statutowych zadań i niewątpliwie korzystniejsze dla finansów NZOZ-u jest wypisanie kolejnej kartki – skierowania do chirurga dziecięcego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3” – pisze wicedyrektor. Nie ma zastrzeżeń do pracy swoich podwładnych. Tłumaczy, że personel pielęgniarski nie mógł skontaktować się z lekarzem dyżurnym oddziału chirurgii dziecięcej, bo ten akurat prowadził operację. Zapewnia, że w pełni rozumie irytację wynikającą z długiego oczekiwania, podkreśla jednak, że szpitalny oddział ratunkowy ma za zadanie ratowanie ludzkiego życia (w tym konkretnym dniu ofiar katastrofy z KWK Rydułtowy-Anna).
„Do rozpoznania wirusowej infekcji gardła, zlecenia leków lub wykonania innego badania w obowiązującym aktualnie systemie opieki zdrowotnej powołane jest szeroko pojęte lecznictwo ambulatoryjne. (…) Nie zrobiono jednak nic i o to należy mieć słuszne pretensje skierowane pod właściwy adres” – kończy Grzegorz Chłodek. – Dlaczego szpital nie ma planu B na wypadek, kiedy jeden lekarz operuje? Dlaczego przez osiem godzin nikt się nami nie zainteresował? Dlaczego ignorowano moje pytania? – pyta Agnieszka Fałat. Te pytania na razie są bez odpowiedzi. W przychodni przy ulicy Byłych Więźniów Politycznych też nie mają sobie nic do zarzucenia. Szefowa placówki Grażyna Potera tłumaczy, że jeśli był tzw. ostry brzuch, to dziecko powinno pilnie trafić właśnie do szpitala. – Nie jestem nawet pewna, czy tak małym dzieciom wykonujemy USG – powiedziała nam wczoraj.


 

Czytaj też: Dyrektor bije się w piersi
 

21

Komentarze

  • Lucky Number Slevin Klinika dziecięca !! 18 stycznia 2012 00:45bo po prostu brakuje w naszym regionie rybnicko,wodzisławskim czegoś takiego jak klinika dziecięca.tylko do dzieci i młodzieży z rożnymi specjalistycznymi oddziałami. bo tak gdy trzeba z dzieckiem do szpitala to jest tak ze przed nami jest jakiś pan z krwawiącą nogą,pani z paluszkiem etc.. a tak przychodzi się i są tylko dzieci i odpowiedni wykwalifikowany personel który od razu zajmie się chorym dzieckiem.bez niepotrzebnych takich zdarzeń.nie tylko cały czas budować galerie handlowe,tesco,reale,kauflanydy,obi etc.. klinika dziecięca!! naprawdę tego brakuje!
  • Lidia przyjąć czy nie przyjąć, podyskutować warto 10 listopada 2010 14:57Na izbie przyjęć trwa swoista licytacja: przyjąc czy nie przyjąc pacjenta do szpitala? Przez ostatnie 3 lata przeżywalismy horror z dwojgiem chorych. Niestety wiekowych chorych. 17.11.2009 ciocia z zawałem i zatorem płuc przeczekała na izbie przyjeć 6 godzin!!! Kilku lekarzy stało nad nią i zastanawiało się czy ją przyjąc czy nie? Ledwo przeżyła. Lekarz juz oddziale pytał mnie dlaczego tak długo czekaliśmy - więc powiedziałam, że pogotowie było zaraz, ale na izbie przyjęć nie potrafiono podjąc decyzji. Drugi obrazek: mój ojciec tez kilka razy od grudnia 2009 trafial do szpitala i za każdym razem to samo: przyjąc czy nie? a Może jeszcze nie jest tak źle? Nawet 14.10.2010 kiedy wieczorem po 18.00 pogotowie (był z nimi lekarz) zabrało ojca do szpitala, to ok.19.00 dzwoniła do mnie do domu lekarka z izby przyjęc z pretensjami, że ja wzywałam pogotowie niepotrzebnie i że mi ojca zaraz przywioza do domu - co tez zrobili, choc jego stan byl nadal taki sam! Doczekalismy rana, potem przyszła lekarka PZO a po poludniu znowu wezwałam pogotowie bo cisnienie spadało raptownie. Tym razem przyjeli go. Ale za kilka dni zmarł. Ja wiem, że ludzkie zycie ma kres, nie trwa wiecznie- ale sposób przyjmowania chorych do szpitala jest przerazający!!!!!! Zaznaczam, że na oddziałach na których leżeli nasi chorzy czyli na neurologii, i wewn. 9 pietro - było SUPER! Pielegniarki bardzo uczynne, zaangazowane, lekarze troszczący się o pacjenta, kompetentni. Naprawde super. Ale wejscie do szpitala przypomina sytuacje z gatunku "panowie zycie i smierci"
  • mama Filipka gratulije dobrego samopoczucia Dyrektorowi 09 listopada 2010 12:32mama Filipka Są 2 oczywiste fakty: na ul Byłych Więźniów doktor osobiście rozmawiał ze mną i odmówił wykonania badania NIE WIDZIAŁ DZIECKA w Szpitalu jak czytamy w mediach nie było zagrożenia życia BO RÓWNIEŻ NIKT DZIECKA NIE ZOBACZYŁ Wydaje mi się że ta pewność naszej służby zdrowia wynika z faktu, żę my pacjenci nie mamy wyjścia i musimy czekać a im szybciej się zniechęcimy tym lepiej dla jednostki medycznej ale z drugiej strony pacjent to pieniądze dla szpitala a mimo to wszystko odgrywa się w atmosferze łaski. I tak musi być, gdyż inaczej tak dobrze nie prosperowałyby gabinety prywatne "sław" rybnickiego szpitala... Rybnik to nie Las Vegas gdzie co 15 minut przywozi się pacjenta a mimo to chirurg jest w stanie przyjąć do godziny 18tej 3 PACJENTÓW bo aż 1 górnik w tym dniu trafił na intensywną terapie. Gratuluje dobrego samopoczucia dyrektorowi
  • kukulka79 Nigdy wiecej !!!! 09 listopada 2010 08:57 ....... ja czekalam 3 godz z bolami porodowymi, pojachalismy do szpitala przed 7 rano kiedy inne panie w kolejce widzialy jak strasznie sie mecze chcialy mnie przepuscic lecz pani polozna powiedziala ze ona ma skierowania pozbierane i wola wedlug skierowan i mam sie nie przejmowac bo na korytarzu napewno nie urodze a "na jej oko " to wcale nie wygladam na kobiete rodzaca i z bolami .Wiec jak juz nadeszla moja kolej i szanowna pani mogla mnie przyjac najpierw zajela sie sprawa papierkowa co trwalo jakies kolejne 30 min no i wreszcie przebrac sie do pizamy , no i wtedy sie zaczelo ,telefon na gore i slowa " brak wyczuwalnego tetna " nagle zrobila sie jedna wielka panika w szpitalu , wywiezli mnie na 4 pietro na USg tam znow kolejne 40 min nim zjawi sie jakis lekarz w koncu przyszedl no i diagnoza "przykro ale nie zyje ! Trzeba TO jakos urodzić" nastepne pytanie "kiedy pani czula ruchy dziecka ostatnio --- jak kiedy , tam na dole" to tak po skrocie bo pozniej to istny cyrk co sie dzialo " . Znieczulica,czlowiek zostawiony samemu sobie no i ten czarny worek na smieci -- ten widok zawsze bede miala przed oczami . Nigdy wiecej Orzepowice ,NIGDY ! Dodam jeszcze ze bylam w 40 tyg ciazy.
  • anonim lekarze tylko dbają o swój interes 08 listopada 2010 22:10też trafiłem z rocznym synkiem do szpitala w Orzepowiacach. tragedia, czekaliśmy 3,5 ogdziny na lekarza. oni tylko potrafią dbac o swój interes a ludzi traktują jak mieso armatnie.
  • Marek Sygacz TV POLSAT - błąd w adresie 08 listopada 2010 20:59poprawny adres: msygacz@polsat.com.pl przepraszam.
  • beznadzieja w końcu dojdzie do tragedii 08 listopada 2010 14:16w lutym podobnie potraktowano moją mame.. tyle że trafiła na izbę przyjęć przywieziona karetką wezwaną przez przechodniów, poniewaz moja mama przewróciła się na chodniku..karetka przyjechała i zabrała mamę do szpitala.. niestety od godz. 11 do 19 nic nie zrobiono w kierunku zdiagnozowania i przebadania. Mama jest po dwóch ciężkich operacjach kręgosłupa i przez 8 godzin leżała na kozetce w sztywnym kołnierzu (podejrzenie urazu kregosłupa szyjnego) po kilku godzinach mamie zaczęły drętwieć kończyny. Poprosiłam wtedy pielęgniarki o ponowne wezwanie chirurga. Pielęgniarka odpowiedziała że dwóch operuje a lekarz który miał dyżur poszedł do domu. Zastanawiam się.. jak takie rzeczy mogą sie dziać w szpitalu wojewódzkim????o 19 mamą zajął się lekarz chirurg, który przyjechał karetką na konsultację pacjenta z innego szpitala. Służba zdrowia nie jest chora.. chorzy są ludzie którzy ją tworzą..
  • Marek Sygacz TV POLSAT TV POLSAT 08 listopada 2010 07:47Proszę o kontakt osoby, które chcą opowiedzieć o swoich przypadkach w tym szpitalu mareksygacz@polsat.com.pl
  • miły Najpierw 07 listopada 2010 08:18Niestety tak bywa w niby naszych śląskich szpitalach... Kasa powinna zostać tu na Górnym Śląsku, a nie być wysyłana do Warszawy-skąd do nas wracają ochłapy i jest jak jest!!! Ruch Autonomii Śląska chce to Zmienić. Dajcie im szansę w wyborach głosujcie na kandydatów z Ruchu Autonomii Śląska, a nie na partyjniaków z PO, PiS, czy SLD
  • anonim w rybnickim szpitalu nie 05 listopada 2010 19:36w rybnickim szpitalu nie ma od ponad 3 lat pogotowia!są poradnie całodobowe i właśnie to one są pogotowiem dla potencjalnych pacjentów.A tu ciągle narzekacie na pogotowie,którego nie ma .Potem macie pretensje kiedy was wysyłają prawidłowo do poradni całodobowych(pogotowi).
  • jola skandal którym nikt się nie interesuje 05 listopada 2010 15:31trak to można nazwac! pogotowie żyje własnym życiem i niema w nim ładu i składu ani troche! Spędziłam tam 7 godzin czekając na prześwietlene jak mi powiedziano jedyny sprawny rentgen jest na sali operacyjnej... Gdyby przywieźli kolejna osobe z wypadku i było by potrzebna natychmiastowe wykonanie zdjęcia to co kazali by mu czekac kilka godzin aż rentgen bedzie wolny? Masakra to mało powiedziane!
  • wertikus 3 godziny 05 listopada 2010 15:13Trzy godziny spędziłem w kolejce czekając, aż przyjmą mojego 8 letniego syna z potwornym bólem brzucha. To co tam się dzieje to zwyczajny skandal.
  • eee ja też czekałam 3 godz!!!!!!! 05 listopada 2010 14:30moja 4 córka trafiła do szpitala z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego pediatra dała skierowanie na PILNE!!!!! i co 3 godziny czekałyśmy a dziecko wiło się z bólu i nic naszych lekarzy to nie ruszyło!!!!!!! ważniejszy był pan ze złamanym palcem i inni pacjenci którzy przyjeżdżali za nami.... TO JEST CHORE
  • Elzbieta Jak czytam wasze smutne komentarze ... 04 listopada 2010 23:19zaczynam w koncu doceniac fakt , ze zamieszkalam w Niemczech.Do tej pory w jakims stopniu tesknilam za krajem , jak widac ,nawet nie warto. Nawet w chorobie czlowiek nie moze liczyc na natychmiastowa pomoc... Skomentowalabym to dobitniej , jednak nie wypada .
  • Wiola masakra 04 listopada 2010 19:55Ja z rocznym synem czekałam na to aby jakiś lekarz łaskawie pofatygował się zejsć na dół aż 8 godzin a syn miała popazenie 2 stopnia prawej dłoni!!!!! TO JEST SKANDAL !!!!!
  • kaziiii dantejskie sceny to codzienność 04 listopada 2010 15:36dantejskie sceny to codzienność rybnickiego szpitala. Przywieziono mnie z wypadku rozebrano przykryto "zieloną serwetką" i tak sobie leżałem 6 godzin na pogotowiu nie dostałem żadnych środków przeciwbólowych pomimo kilku złamań zwijałem sie z bólu obok mnie przechodzili inni pacjęci którzy wchodzili na pogotowie(czyli za te dzwi z dzwonkiem).W całym szpitalu wiszą plakaty "szpital bez bólu" to chyba jakiś żart? kolejna rzecz w wielu miejscach sa rozstawione skrzynki do których pacjenci maja wrzucac karte satysfakcji pacjent.Problem w tym ze nikt z personelu nie wie gdzie mozna owa karte dostać.Byłem świadkiem wydania takiej karty jednemu pacjentowi ijak sie okazało pani pracuje w szpitalu. Czyli kart wydaje sie tylko znajmomym !Jak zapytalem czy moge taką karte otrzymac pani odp. zabrakło mi kart...
  • joanna to norma! 04 listopada 2010 13:33Powiem tylko tyle że kilku godzinne oczekiwanie na pomoc w rybnickim pogotowiu nie jest nowością! Brak rganizacji pracy w rybnickim pogotowiu o problem, który trwa od lat. Mam tylko ogromną nadzieje że wkońcu ktoś się tym zainteresuje. Tam naprawde może dojsć do tragedii , kiedy ktos nie otrzyma pomocy na czas!
  • jerzy z podejrzeniem zawału .. 04 listopada 2010 12:03Zle sie poczułem nie mogłem oddychac straszny ból w mostku pojechałem na pogotowie tam mi powiedziano że mnie nie przyjma najpierw mam jechać w takim stanie do przychodni całodobowej do której należe pani pokazala mi wykaz przycodni i kazała poszukac swojej!! W przychodni stwierdzono stan przedzawałowy i wezwano karetke! Dodam że mnie nie przyjeto na pogotowiu ale panią która od tygodnia cierpi na ból ucha i wieczoem przyjechal na pogotowie została przyjęta. JAK WIDAC BÓL UCHA JEST BARDZIEJ NIEBEZPIECZNY NIZ ZAWAŁ!
  • Aga My też czekalismy i inni również 04 listopada 2010 11:24ARTYKUŁ JEST TRAFIONY SAMA Z MIŁĄ CHĘCIĄ BYM TAKI NAPISAŁA!!! TO CO SIĘ DZIEJE W TYM SZPITALU TO JEST KOSZMAR!! PO PRZYJEŹDZIE NA POGOTOWIE Z DZIECKIEM Z ŁASKI SWEJ PO 1,5 GODZINY CZEKANIA ZOSTALIŚMY PRZYJĘCI PRZEZ PANIĄ DOKTOR, KTÓRA W STOSUNKU DO NAS RODZICÓW ZACHOWYWAŁA SIĘ WRĘCZ ŻENUJĄCO NIE MIAŁA CHĘCI NAWET ROZMAWIAĆ, JEJ WYNIOSŁOŚĆ I JEJ MIMIKA TWARZY MÓWIŁY SAME ZA SIEBIE!!! (NAM ZAŚ CHCIAŁA POKAZAĆ KIM ONA TO NIE JEST PANI DOKTOR), NIESTETY TE CZASY SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁY POWINNA SOBIE UŚWIADOMIĆ BO DZISIAJ KAŻDY PRAWIE JEST WYKSZTAŁCONY!!!! PODEJŚCIE DO DZIECKA BYŁO ZEROWE!! POTRAKTOWAŁO GO GORZEJ NIŻ .... POWIEM SZCZERZE, ŻE NIE JEDEN CZŁOWIEK WIĘCEJ UWAGI NA PEWNO POŚWIĘCA ZWIERZĘCIU NIŻ ONA MOJEMU DZIECKU!! RODZICE KTÓRZY CZEKALI ZA MAMI ZOSTALI ODESŁANI NA CHIRURGIE PO Z BÓLEM BRZUCHA STWIERDZIŁA ŻE TO JUŻ NIE OD NIEJ SPRAWA!! PROPONUJE PANU DYREKTOROWI ZAJĄĆ SIĘ SWOIMI PRACOWNIKAMI, A NIE ICH USPRAWIEDLIWIAĆ, ALE O CZYM MY MÓWIMY JAK PEWNO JEST TAKI SAM JAK RESZTA PERSONELU!!!
  • antoni re ze złamana noga tylko 5 godzin 04 listopada 2010 11:04ja czekałem 5 godzin ze zlamana nog. doskakałem o kulach od samochodu do poczeklni i czekałem... zwijajac sie z bólu...
  • syla Też czekaliśmy z 3 letnim synem.... 04 listopada 2010 08:28... jak złamał rękę i wił sie z bólu aż nie dostałam tzw. k...wicy i nie zaczęłam głośno i wyraźnie się domagać natychmiastowej pomocy! Wtedy łaskawie zjechał z góry- uwaga- praktykant! Bo lekarz przy operacji! Ani zastrzyku przeciwbólowego taki nie może zlecić więc po co tam jest????

Dodaj komentarz