W sprawie zbiornika
Ponad cztery lata temu poseł z naszego regionu składał w Sejmie interpelację w sprawie budowy Raciborza Dolnego, pytając, kiedy on powstanie, skąd będą na to pieniądze itd. Tak się złożyło, że obecnie ten pan nie jest już posłem, tylko zastępcą dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach ds. budowy zbiornika, a polderu jak nie było, tak nie ma.
Tymczasem wiceminister rozwoju regionalnego (też wywodzący się z naszego terenu) rzuca gromy na urzędników z RZGW, strasząc, że jak do końca roku nie złożą porządnego wniosku o dofinansowanie inwestycji z unijnego Funduszu Spójności, to pożegnają się z posadami, zwłaszcza że Polska straci ponad 300 mln zł dotacji na ten cel. Można domyślać się, że głównym oskarżonym jest zastępca dyrektora, bo to on odpowiada za budowę. Przypomnę więc, że sprawą zajmowały się już rzesze urzędników kolejnych ekip rządzących, do Nieboczów w gminie Lubomia, które mają zostać zalane, zajeżdżały różne przedstawicielstwa, jeden z delegatów doznał zawału serca (dzięki Bogu go odratowano), prowadzono nawet akcję ankietowania, ale zbiornik nie powstał. Teraz ktoś uznał, że wystarczy wymienić zastępcę dyrektora i może jeszcze kogoś, a wszystko pójdzie jak z płatka.
Ja mam wątpliwości, bo do skutecznego działania trzeba kompetencji i instrumentów w postaci przepisów, a tu brakuje i jednego, i drugiego. Skarb państwa wciąż przecież nie określił np., czy wykupi tereny w czaszy zbiornika! Cała ta sytuacja sugeruje, iż jedna czy parę osób powinno poradzić sobie z ogromnym zadaniem rządowym, z którym nie uporała się armia ludzi, bo na szczytach władzy zabrakło determinacji. To tak, jakby do obrony lichego wału przeciwpowodziowego, za którego stan odpowiada państwo, oddelegowało się garstkę strażaków z kilkoma workami piasku, a potem miało do nich pretensje, że im się nie udało!

Komentarze

Dodaj komentarz