Kanały marzycielskie
Media doniosły ostatnio, że Racibórz ma szansę przekształcić się w miasto portowe, z którego można by dopłynąć nad Bałtyk, Morze Północne i Morze Czarne. Miałaby to umożliwić budowa systemu kanałów o długości około 550 km, które połączyłyby Odrę z Dunajem i Łabą. Tym razem podobno nie będzie to już żadna mrzonka, lecz, jak twierdzą politycy różnego szczebla, projekt rządowy, który ma tym większe szanse realizacji, że są nim zainteresowani Czesi, a lwią część pieniędzy wyłożyłaby Unia Europejska.
O ile pamiętam, dwa lata temu media podawały, że projektem byli zainteresowani Słowacy, a polskim Hamburgiem miał być Kędzierzyn-Koźle, gdzie istnieje już 5,6 km kanału. Co ciekawe, sam pomysł liczy sobie trzy i pół wieku z okładem, gdyż pierwsza wzmianka o takim rozwiązaniu pojawiła się w 1653 roku! Z czasem powołano nawet spółkę wodną, która miała zająć się robotą, ale nic z tego nie wyszło. Potem pomysł wracał głównie przy okazji odkurzania planów budowy zbiornika Racibórz Dolny, który miał nie tylko uchronić dolinę odrzańską przed powodzią, lecz także stać się częścią owego systemu. Zbiornika nie ma do dziś (państwu dotąd nie udało się wykupić niezbędnych gruntów, trwają też dyskusje nad odtworzeniem wioski Nieboczowy, gdyż bez tego mieszkańcy nie chcą słyszeć o wyprowadzce), ale po raz kolejny odżywają pomysły budowy kanałów.
Miałyby one przyczynić się do rozwoju śródlądowego transportu wodnego, więc cel jest chwalebny. Pytanie, co miałyby wozić barki, skoro wzięcia w branży nie ma już nawet kolej, bo wszyscy jakoś wolą ciężarówki. Oby zatem rzecz nie skończyła się tak samo, jak było w przypadku biznesmena z Turcji, który chciał budować lotnisko i tor Formuły 1 w okolicach Białej Podlaskiej. Dziś nie ma tam śladu ani po przedsiębiorcy, ani po jego niedoszłych inwestycjach.

Komentarze

Dodaj komentarz