Zostawcie moje ucho!

Denerwuje mnie zmasowany atak na kierowców korzystających w czasie jazdy z telefonów komórkowych. Śmieszą mnie argumenty zagorzałych przeciwników komórek przy uszach szoferów. Ostatnio w radiowej Trójce jakiś ekspert przekonywał mnie, że to samo zło, bo rozmowa rozprasza kierowcę. Dlatego w autach trzeba montować... zestawy głośnomówiące. Wyszło na to, że rozmowa przez zestaw głośnomówiący rozprasza mniej niż gadanie ze słuchawką przy uchu. Moim zdaniem to wcale nieprawda.

Może wyjątek potwierdza regułę, ale ja mam zupełnie inne doświadczenia z telefonem komórkowym i samochodem. Kiedy jadę z Rybnika do innego miasta, bardzo często załatwiam różne sprawy, dzwoniąc przez komórkę, bez zestawu głośnomówiącego oczywiście. Szkoda mi czasu tylko na prowadzenie auta, gdy mam do przejechania 20 czy 30 kilometrów, bo to jednak trochę trwa. Jadę wtedy jednak znacznie wolniej niż zwykle, bardzo uważnie patrząc na to, co dzieje się wokół. Kiedy kilka miesięcy temu wracałem z długiej trasy, nie dzwoniłem, ponieważ była już późna noc. Dociskałem pedał gazu. Efekt? Ranna sarna i rozbity przód auta. Gdybym wtedy rozmawiał przez telefon komórkowy, może zauważyłbym zwierzę szybciej, a jadąc wolno, miałbym szansę na wyhamowanie, ale to oczywiście tylko dywagacje.

Pewne jest jedno: znam o wiele niebezpieczniejsze zachowania samochodowe. To np. palenie, bo kolega rozbił auto, sięgając do schowka po paczkę papierosów. Czytanie gazety w czasie czekania na światłach, jedzenie kanapki, oglądanie się wiosną i latem za dziewczynami... Lista czynności, których można zakazać, jest naprawdę bardzo długa. Zostawcie więc w spokoju moje ucho i mój telefon komórkowy. I nie każcie mi wydawać kolejnych pieniędzy na zestaw głośnomówiący.

Komentarze

Dodaj komentarz