Futbol jest szkodliwy

Tydzień temu polska reprezentacja piłkarska dokonała żywota. Po, swoją drogą pięknej, bramce samobójczej przegrała ostatni mecz przegranych eliminacji do mistrzostw świata w RPA. Teraz będzie musiała odrodzić się jak feniks z popiołów, by jako tako wypaść na polsko-ukraińskich mistrzostwach Europy w roku 2012, które podobno jednak odbędą się u nas. Do tych finałów nasza kadra nie zagra już żadnego ważnego meczu, a udział w mistrzostwach mamy zagwarantowany jedynie jako gospodarz. Polskiemu futbolowi zdarza się to po raz pierwszy.
Mamy marnych piłkarzy, ligę o wątpliwej reputacji, kiepski związek, w dodatku polski futbol ocieka wulgaryzmami, które wszyscy tolerują. Odra Wodzisław reklamuje np. swój stadion jako rodzinny i bezpieczny, ale to pobożne życzenia. Chyba że są rodzice, którzy chcą, by ich pociecha w ciągu 90 minut poznała wszelkie możliwe przekleństwa. W czasie np. ostatniego meczu Odry z Ruchem Chorzów szalikowcy obu drużyn przez pierwsze pół godziny śpiewali na przemian dwie wulgarne przyśpiewki o PZPN i jego prezesie, ale żadnemu z policjantów nie przyszło nawet do głowy, by zareagować. Piłkarze też zresztą bluzgają jak najęci, ale nikt ich za to nie karze. Czasem wręcz ubliżają bocznym arbitrom i też im to uchodzi na sucho.
Nigdzie indziej publiczność nie jest świadkiem tak nagannych zachowań sportowców. Futbol w takim wydaniu jest demoralizujący i społecznie szkodliwy, bo przy piłkarzach chamieją ci, którzy ich podziwiają. A przecież za te wszystkie k..., ch..., p... itp. sędziowie powinni dawać czerwone kartki i wyrzucać z boiska. Być może drużyny kończyłyby wtedy mecze w dwu- lub trzyosobowych składach, ale przynajmniej pojedynki piłkarskie przestałyby być zgorszeniem dla ogółu.

Komentarze

Dodaj komentarz