Remonty mocno spóźnione

Gdy rybnicki magistrat zapowiedział remont ulicy Wyzwolenia, chyba wszyscy mieli obawy, że drogowców przystopuje zima. Niestety, ten czarny scenariusz jest coraz bardziej realny. Fachowcy są bowiem w przysłowiowym lesie (czemu trudno się dziwić, skoro zaczęli pracę w połowie września), tymczasem synoptycy ostrzegają, że lada dzień należy spodziewać się opadów jeśli nie śniegu, to przynajmniej śniegu z deszczem.
Efekt może być taki, że droga, strategiczna nie tylko dla Rybnika, ale i całego regionu, będzie czekała aż do wiosny. Nie byłby to oczywiście pierwszy tego typu przypadek, bo z takimi sytuacjami mamy do czynienia na porządku dziennym. I pomyśleć, że wszyscy wierzyli, iż kres podobnym praktykom położy reforma administracyjna, która weszła w życie w 1999 roku i dała ogromne kompetencje samorządom, ale chyba zdała się psu na budę. Przypomnę choćby słynny remont alei Zjednoczonej Europy w Żorach, który zaczął się w listopadzie, a przez kilka miesięcy polegał na zamknięciu szosy (pełniącej rolę ważnej obwodnicy), bo ledwo brygady zdążyły ustawić słupki i wytyczyć objazdy, spadł śnieg i chwycił mróz. Po części przypieczętowało to los Minimala, który stracił resztkę klientów i poszedł z torbami, bo nie dało się doń dojechać, a kierowcy stracili mnóstwo nerwów, o czasie nie mówiąc. Samorządy zwalają jednak winę na ustawę o zamówieniach publicznych, twierdząc, że jej zapisy uniemożliwiają rozsądne zaplanowanie robót. Trudno uwierzyć, by nie udało się rozpisać przetargu w takim terminie, żeby poważne roboty drogowe zaczynały się wiosną, bo wtedy zima ich nie spowolni, ale jest, jak jest. Pozostaje nadzieja, że bilans remontu ulicy Wyzwolenia i wszystkich innych, które ruszyły w równie niefortunnym czasie, nie obejmie plajty jakichś firm czy sklepów.

1

Komentarze

  • fineasz 16 października 2009 17:28Trochę o Rybniku, trochę o Żorach, trochę o drogach, trochę o pogodzie. Mocno bez sensu.

Dodaj komentarz